„Stabat Mater” na sopran, alt, baryton, chór mieszany i orkiestrę wykorzystuje słowa słynnej średniowiecznej sekwencji, opiewającej rozpacz Matki ukrzyżowanego Jezusa, obecnej podczas Męki. Szymanowski użył tekstu współczesnego przekładu polskiego Józefa Jankowskiego, poza Polską utwór bywa też wykonywany z tekstem łacińskim. Stabat Mater zajmuje w twórczości Szymanowskiego ważne i szczególne miejsce ze względu na wielki artyzm osiągnięty na drodze daleko posuniętej selekcji środków wyrazu. Potężna siła emocjonalna muzyki ujawnia się tu bez pomocy wybujałej gestykulacji, efektownej szaty brzmieniowej i piętrzenia wyszukanych akordów. Głębokie, przejmujące uczucie szuka bezpośredniego ujścia poprzez prostotę — melodii, harmonii, faktury, często nawet pulsu rytmicznego — i skupienie. Dążąc do takiego ideału Szymanowski poszedł w kierunku archaizacji; pracę nad kompozycją poprzedziło przyjrzenie się przez niego muzyce renesansu, zwłaszcza polskiej. Ślad tego wyraźny jest w języku harmonicznym dzieła, w upodobaniu do trójdźwięków (łączonych poza konwencją klasyczną), samych tercji i pustych kwint, jakkolwiek archaiczne brzmienie miesza się tu ze współczesnymi, świeżymi kombinacjami dźwięków.


Angelus” Kilara to umuzyczniona wersja tzw. Pozdrowienia Anielskiego, jednej z modlitw katolickiego pacierza. Jej tekst zbudowany jest z części adoracyjnej, w którą wplecione zostały ewangeliczne słowa archanioła Gabriela i św. Elżbiety („Zdrowaś Mario, łaski pełna…”), oraz niebiblijnego rozwinięcia, z litanijnymi wezwaniami do Matki Bożej („Święta Mario, Matko Boża…”).

Kompozytor uważał Angelus za najważniejszy ze swych utworów religijnych. Dedykował go żonie, o której mówił, że jest „naprawdę aniołem”. W wywiadach podkreślał, że dzieło ściśle wiąże się z jego powrotem na łono Kościoła.


Prawykonanie Exodusu Kilara na chór i orkiestrę, swoistego poematu symfonicznego z chórem, powitanego przez publiczność jednocześnie gwizdami i frenetyczną owacją, odbyło się podczas Warszawskiej Jesieni 1981 roku.

Mottem utworu kompozytor uczynił słowa pieśni z biblijnej Księgi Wyjścia, które lud Izraela zaintonował po przejściu przez Morze Czerwone, przy dźwiękach bębnów i tańcach niewiast: „Śpiewajmy pieśń chwały na cześć Jahwe, bo swą potęgę okazał…”. W tkankę muzyczną Exodusu wplótł zaś melodię żydowską, zaczerpniętą – jak podaje w swej monografii Leszek Polony – z nagrania ofiarowanego mu przez niemieckiego reżysera Petera Lilienthala, do którego filmu, David (1979), napisał kilka lat wcześniej muzykę. Melodia ta wiąże się z radosnym żydowskim świętem Purim, upamiętniającym opisaną w biblijnej Księdze Estery historię ocalenia narodu żydowskiego.